Sebastian Fabian Klonowic – wzór lokalnego patrioty

Epitafium Sebastiana Klonowica w lubelskiej archikatedrze

Bohaterem ostatniego odcinka naszego cyklu był Jan Kochanowski. Dzisiaj o poecie, który był świadkiem jego śmierci. Jaki wywarła ona na niego wpływ i jak się odcisnęło to na jego twórczości?


Renesans był dobrą epoką dla ambitnych plebejuszy – dzięki wykształceniu mogli dołączyć do elity kraju, podążać ścieżką kariery duchownej lub świeckiej. Taką szansę dostał Sebastian Fabian Klonowic, urodzony około połowy XVI wieku (w 1545 r.?) w miasteczku Sulimierzyce (dziś Sulmierzyce) w powiecie odolanowskim, województwo poznańskie, syn Jana Klona, dzierżawcy folwarku i młyna oraz Anny Pietrzałkówny lub Pietrzakówny, z rodziny mieszczańskiej. Jego nazwisko zostało utworzone od nazwiska ojca poety – oznacza po prostu ‘syn Klona’. W późniejszym okresie używał też stworzonego przez siebie łacińskiego przydomka Acernus, pochodzącego od łacińskiego słowa acer – klon, który można tłumaczyć jako ‘Klonowy’ czy właśnie ‘Klonowic’.
Niewiele wiemy o jego młodości – początki nauki otrzymał w Sulimierzycach, o późniejszych studiach źródła milczą. Miał być studentem Akademii Krakowskiej, ale nazwiska jego nie ma w metrykach uniwersyteckich. Nie wiadomo, co porabiał tuż po ukończeniu szkół. Ze wzmianek w poemacie „Worek Judaszów”, wynika, że w młodości przebywał w węgierskim mieście Pezink i w Czeskim Kromołowie. Na podstawie wzmianek w poemacie „Roksolania” można wnioskować, że przed osiedleniem w Lublinie mieszkał we Lwowie.

Zakochany w Lublinie

W Lublinie pojawił się w 1570 r. Już w 1574 figuruje w aktach jako pisarz rady miejskiej, którym był przez osiem lat. W 1580 r. otrzymał obywatelstwo miasta Lublina i ożenił się z Agnieszką Wiślicką, córką ławnika. Klonowic – kolejno był ławnikiem, rajcą i przez cztery kadencje burmistrzem. Zadomowił się w mieście, stał się jego patriotą i rozpoczął pisarskie próby. Najwcześniejszą jest łacińska relacja prozą o pożarze Lublina w 1574 r. W protokołach akt miejskich w latach 1578–82 zapisywał także krótkie wiersze łacińskie o tematyce nabożnej, które były wprawką przed napisaniem wierszowanego traktatu o miłości chrześcijańskiej pt. „Philtron” (gr. ‘napój miłosny’). W jego powstaniu ważną rolę odegrało lubelskie Bractwo Literackie, skupiające mieszczan umiejących czytać po polsku i łacinie. „Philtron”, wydany w Krakowie w roku 1582, miał być nie tylko lekturą dla członków Bractwa, ale też podręcznikiem dla uczniów, lubelskiej szkoły parafialnej, o czym świadczy dodatek poświęcony nauczycielowi tej szkoły, Błażejowi Basonowskiemu. Zawiera też ciepłe słowa o Lublinie:

„Lublin to miasto darami nieba darzone obficie,
Miasto i mury szczególną się cieszą Boga opieką, (…)
Miasto to godne być Boga mieszkaniem i królów siedzibą.
Ludne, bogate, znacznych już wielu mężów wydało”.

Ówczesny Lublin był miejscem handlu – i o tym też napisał w „Roksolanii”, drugim swoim poemacie wydanym w 1584 r.:

„Moskwa i Litwa, co dadzą ich kraje,
Wnet do Lublina przywożą gromadnie,
Co tylko w świecie przedawać się daje,
Tutaj wszystkiego dopytasz się snadnie (…)
Tu pełno wschodnich bogatych jedwabi,
Pełno sabejskich kadzideł i woni.
Brytański kupiec, co w podróży długiej,
Obiegł świat ziemski na korabii kruchej’
Łakomy plonów północnej żeglugi
Tutaj kupuje moskiewskie kożuchy”.
Śmierć „polskiego Orfeusza”

Rok 1584 to także wydarzenie, które wstrząsnęło nie tylko literackim Lublinem – śmierć Jana Kochanowskiego. Plonem przemyśleń Klonowica stał się wydany rok później w Krakowie tom „Żale nagrobne”. Obejmuje on cykl trzynastu wierszy Sebastiana Klonowica napisanych w języku polskim, które nazwał on „żalami”, dwa łacińskie utwory Andrzeja Trzecieskiego, anonimowy utwór pt. „Echo” oraz łaciński epigramat Mateusza Rachowski z podlubelskiego Puchaczowa.

„Żale…” tworzą cykl będący pośmiertnym hołdem dla Kochanowskiego. Już w „Żalu pierwszym padają słowa: „umarł nam już polski Orfeusz”. Padają też słowa:
„Umarł Jan kochanowski, kochanowski drogi,
Jeśli śmiercią zwać mamy, kiedy między bogi
Jowisz kogo przypuści, a z tego padołu
Przyjmie do nieśmiertelnych bohaterów stołu”.

Podobne treści pojawiają się w „Żalu VII”:

„A na Lublin narzekanie przyszło z płaczem krwawym,
Prawie dziedzicznym prawem –
Tuś nam poległ, Janie drogi (…)

„Żal V” jest pochwałą kunsztu Kochanowskiego, który dorównywał Apollinowi, budził zachwyt bożka Pana i nimfy Echo, która skłania Klonowica do postawienia pytania:

„Komuż tedy odkazujesz odumarłe sprzęty, [odkazować – przekazywać]
Lutnią i treść niebotyczną, o Poeto święty?
Tchu i dowcipu po tobie żaden dziś nie ma sto,
Co by się twych pieśni podjął: partacześmy prosto”.

„Żale nagrobne […]” to debiut poety w języku polskim – wcześniej przetłumaczył jedynie utwór Klemensa Janickiego, „debiut udany” – pisze Ryszard Montusiewicz i podkreśla, że poeta sprawnie porusza się w kręgu erudycyjnej humanistycznej poezji i jednocześnie „zapowiada schyłek renesansowej powściągliwości i harmonii na rzecz manieryzmu”.
„Żale nagrobne […]” stały się dziełem przełomowym w twórczości Klonowica – odtąd przeważnie pisał po polsku. Jako następny utwór powstał „Flis, to jest Spuszczenie statków Wisłą i inszymi rzekami do niej przypadającymi”, wydany w 1595 r., który powstał w trakcie dwutygodniowego rejsu z flisakami z Warszawy do Gdańska. Autor opisał w nim zwyczaje flisaków i zanotował ich język.

Worek Judaszów

Kolejna publikacja – „Worek Judaszów” (druk 1600 r. w Krakowie) to pokłosie pracy Klonowica jako urzędnika w strukturach miasta. W jej trakcie zdobył wiedzę o rodzajach przestępstw, sposobach prowadzenia śledztwa, stosowanych przez sądy w Lublinie karach. Wykorzystał ją w wierszowanym utworze satyrycznym „Worek Judaszów”, wydrukowanym w roku 1600 w Krakowie. Przedstawił w nim galerię przestępców i oszustów oraz różnego rodzaju występków, zaprezentował opisy śledztw i tortur stosowanych w podziemiach lubelskiego ratusza, wreszcie wyroków i kar – poczynając od chłosty czy piętnowania, na szubienicy kończąc. Oberwało się w tym dziele duchowieństwu za wyłudzanie od umierających zapisów i szlachcie za ucisk wobec chłopów.
W parze z sukcesami na polu literatury nie szło zadowolenie z życia rodzinnego, co było „zasługą” jego teściowej Małgorzaty Wiślickiej. Po owdowieniu prowadziła hulaszcze życie, ciągle procesowała się z zięciem, podburzała przeciwko niemu córkę, urządzała mu w domu awantury, skutkiem czego pod koniec życia popadł w niedostatek. Przyczyniła się do tego także zawarta w jego dziełach krytyka szlachty i duchowieństwa, które uważał za klasy próżniacze, a przez to skłonne do występku.
Zmarł 29 sierpnia 1602 r. w szpitalu św. Łazarza, prowadzonym przez Bractwo Miłosierdzia pod kierunkiem jezuitów, co świadczy o jego sytuacji finansowej – w szpitalach umierały wówczas osoby niezamożne. Staraniem Sebastiana Kajka, krewnego poety, w kościele farnym pw. Św. Michała wmurowano marmurową płytę z napisem autorstwa Klonowica. Podczas rozbiórki fary przeniesiono ją do archikatedry i umieszczono w kaplicy Matki Boskiej, obok nagrobka Wincentego Pola. O poecie przypomina zlokalizowana przy lubelskim Rynku kamienica, należąca niegdyś do jego Teścia zwana obecnie kamienicą Klonowica, której fronton zdobią medaliony z wizerunkami poetów związanych z Lublinem: Biernata z Lublina, Jana Kochanowskiego, Wincentego Pola i samego Klonowica.
Mimo że rok jubileuszu 700-lecia nadania praw miejskich Lublinowi już minął, postaci zasłużonych dla naszego miasta i godnych upamiętnienia jest jeszcze tak wiele, że nasz cykl „Jak to z Lublinem bywało” będziemy kontynuować. Joanna Dudziak

News will be here