Ma problemy ze sprawnym poruszaniem się, nie dosłyszy, a mimo to wykonuje cesarskie cięcia. Mowa o osiemdziesięciokilkuletnim lekarzu, który pracuje na Oddziale Ginekologii i Położnictwa we Włodawie, siejąc popłoch wśród pacjentek. Ale sytuacja włodawskiego szpitala jest taka, że każdy lekarz jest tu na wagę złota.
„W tym roku 3 razy byłam pacjentką oddziału ginekologiczno–położniczego we Włodawie (zagrożona ciąża). Po raz drugi zdecydowałam się urodzić we Włodawie, bo wcześniej wszystko było w porządku. Ale tym razem zawsze „łapaliśmy się” na piątki, na dyżury doktora Miazgi. Widok tego lekarza przeraził mnie i męża. Zobaczyliśmy starego człowieka, noga nogi nie minie, starczy głos, powolne ruchy, nie dosłyszy, bo musiałam powtarzać odpowiedzi. Nie mnie oceniać jego dorobek zawodowy, ale autentycznie gorąco się modliłam, by nie na jego dyżurze rodzić i nie być skazaną na jego pomoc. Jak osoba o wyglądzie i ruchach typowych dla pacjentów geriatrii może sprawować opiekę nad ciężarnymi? Niestety, rodziłam w piątek i osobiście doświadczyłam, jak wygląda cesarskie cięcie prowadzone praktycznie przez tego lekarza. Pan Miazga tuż przed operacją poinformował mnie, że co 4-5 lat w trakcie operacji dochodzi do powikłań i kobieta traci macicę. Czy mówienie takich rzeczy ciężarnej tuż przed operacją jest właściwe? (…) Na oddziale czy w kolejce do lekarza podobne obawy względem p. Miazgi mają inne kobiety. Niektóre z góry zakładają, że wolą rodzić w Parczewie czy Lublinie niż ryzykować zdrowiem swoim i dziecka. Czekając na poród całkiem poważnie rozważaliśmy możliwość ucieczki do Parczewa (bo najbliżej i oddział ginekologiczny ma dobrą opinię). No ale mój lekarz był i on dawał mi gwarancję bezpieczeństwa. Tylko gdyby pojawiły się komplikacje, bez zastanowienia podałabym szpital do sądu, kwestionując sprawność zawodową p. Miazgi, byłego ordynatora, który miał powiedzieć, że będzie tu pracować do śmierci. (…) W trakcie wizyt porannych i wieczornych w piątek, kiedy (…) ma dyżur, należy mówić, że wszystko jest dobrze i dobrze się czuje. Takie sygnały jednoznacznie, bezsłownie przekazują położne za jego plecami i każda pacjentka wyczuwa, że tak lepiej powiedzieć, bo na sensowną pomoc liczyć od tego lekarza nie można. Bardzo proszę o interwencję w tej sprawie, by – jeśli dojdzie do nieszczęścia – szpital nie udawał, że nikt nie zgłaszał problemu. Problem jest i zagrożenie jest realne dla kobiet. Ten pan ma chyba 86 lat. (…) Do jakiego wieku może pracować lekarz? Jaką sprawnością winien się wykazać? Skoro może wykonywać swój zawód, to podajmy go do Księgi Rekordów Guinnessa” – to treść listu, jaki trafił do naszej redakcji od pani Marty z Włodawy.
– Nie ulega wątpliwości, że na oddziale powinny pracować i młodzi, i doświadczeni lekarze – mówi Teresa Szpilewicz, dyrektor SP ZOZ we Włodawie. – Temat jest jednak skomplikowany i dotyczy wielu szpitali w Polsce. Średnia wieku lekarzy posiadających specjalizację i wykonujących zawód w Polsce wynosi 54,5 roku. Nie ma też ustalonej granicy wieku pracy lekarza specjalisty. Wszystko zależy od osobistych predyspozycji i potrzeb. Szpital we Włodawie czyni starania w celu pozyskania młodych lekarzy specjalistów, ale nie jest to sprawa prosta. Samo przygraniczne położenie miasta i znaczne odległości od większych aglomeracji stwarzają problemy. Rozwiązujemy je między innymi w ten sposób, że poza lekarzem dyżurującym na oddziale, drugi lekarz specjalista jest pod telefonem i w razie potrzeby może być wezwany. Ponadto podjęto już działania, by lekarz kierujący oddziałem przygotował inny grafik i zmienił godziny pracy tak, by uwzględnione zostały uwagi pacjentki. Od 22 maja 2017 r. obowiązuje nowa umowa na pracę lekarza specjalisty w poradni ginekologiczno-położniczej w Urszulinie oraz w oddziale Ginekologii i Położnictwa we Włodawie. Myślę, że przyczyni się to do poprawy opieki medycznej w naszym szpitalu – dodaje pani dyrektor. (bm)