Spłonęło ponad 30 hektarów lasu

To był największy pożar lasów od lat. Z ogniem na terenie Nadleśnictwa Włodawa walczyło około 20 zastępów straży pożarnej, pracownicy nadleśnictwa oraz ściągnięty z Radawca samolot gaśniczy, który zbiorniki uzupełniał na lądowisku w Żłobku (gm. Włodawa). Mimo tak szeroko zakrojonej akcji z dymem poszło ponad 30 ha lasu.

Pożar wybuchł w niedzielę (11 kwietnia) na terenie leśnictwa Matiaszówka na granicy powiatu włodawskiego i bialskiego. Na razie nie wiadomo jeszcze, co było jego przyczyną – sprawę wyjaśnia policja – ale z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że pierwsze płomienie pojawiły się za sprawą czynnika ludzkiego. Tym bardziej jest to prawdopodobne, że pożar zauważono w dwóch miejscach jednocześnie.

– W akcji gaszenia wzięło udział około 20 zastępów straży pożarnej, siły własne nadleśnictwa oraz samolot gaśniczy należący do Lasów Państwowych ściągnięty z lotniska w Radawcu – mówi Krzysztof Zalewski, zastępca nadleśniczego. – Działania gaśnicze utrudniała pogoda, tego dnia wiał porywisty wiatr, który błyskawicznie roznosił ogień, który swoim zasięgiem objął ponad 33 hektary lasu. Ucierpiały przede wszystkim młode uprawy leśne i nasadzenia, ale wiele szkód pożar wyrządził też w starszym wiekowo drzewostanie. Obecnie trwa jeszcze liczenie strat.

Na chwilę obecną koszty akcji gaśniczej i zniszczenia materialne szacujemy na ponad 200 tys. zł. Odbudowa do stanu sprzed pożaru, a więc zakup i posadzenie nowych drzew pochłonie zapewne kolejne tyle, więc w ogólnym rozrachunku możemy mówić o stratach, które sięgną pół miliona złotych – dodaje Zalewski.

Dogaszanie płonącego lasu trwało do wtorku (13 kwietnia). Leśnicy apelują, by podczas wizyt w lesie zachowywać szczególną ostrożność, nie rozniecać ognia poza miejscami do tego wyznaczonymi, nie palić tytoniu z wyjątkiem miejsc na drogach utwardzonych i miejsc wyznaczonych do pobytu ludzi. (bm, fot. Adam Kościuczyk/Nadleśnictwo Włodawa)

News will be here