Z którego miejsca do baraży o I ligę?

Sobotnie spotkanie Motoru z Radunią Stężyca miało dwa oblicza. W pierwszej połowie przyjezdni zdominowali gospodarzy. Po przerwie sytuacja diametralnie zmieniła się. W niezwykle emocjonującej końcówce oba zespoły miały szanse na rozstrzygnięcie meczu na swoją korzyść. Ostatecznie potyczka zakończyła się sprawiedliwym podziałem punktów

To pytanie najczęściej po sobotnim meczu 33. kolejki piłkarskiej II ligi z Radunią Stężyca zadawali sobie kibice lubelskiego Motoru.

Ich pupile, choć przegrywali już do przerwy z beniaminkiem 0:2, zdołali w drugiej połowie odrobić straty.  Gdyby wygrali, przy równoczesnym remisie Ruchu Chorzów we Wrocławiu z  rezerwami Śląska, wskoczyliby na kolejkę przed zakończeniem rundy rewanżowej na trzecie miejsce w tabeli.  Jego utrzymanie oznaczałoby start do baraży, które już tuż-tuż z o wiele bardziej uprzywilejowanej pozycji, bo w przypadku wygranej w półfinale także i finał rozegraliby przed własną publicznością. A to akurat dla motorowców ma bagatelne znaczenie, bo wiosną na Arenie Lublin nie wygrał żaden z rywali!

Motor rozpoczął sobotni mecz w dość eksperymentalnym składzie, bo oprócz pauzującego za żółte kartki Filipa Wójcika w wyjściowej „11” zabrakło Tomasza Swędrowskiego, Pawła Moskwika i Piotra Ceglarza. – Chciałem dać pograć zawodnikom, którzy jakby pukają do pierwszego składu.  Po to, by ustalić optymalny skład na baraże – tłumaczył po meczu Marek Saganowski, trener Motoru.

W pierwszej połowie motorowcy grali bardzo źle. Bez ładu, składu i zaangażowania. Na domiar złego goście, którzy od początku dyktowali warunki, zdobyli dwa gole po kapitalnych strzałach – w 10. minucie Dawida Retlewskiego i kwadrans później Radosława Stępnia.

W przerwie trener Saganowski dokonał aż trzech zmian i zobaczyliśmy na boisku zupełnie inną drużynę. Motor od razu ruszył do ataku. Przewaga rosła z minuty na minutę. Jeszcze bardziej uwidoczniła się od 60. minuty, gdy czerwoną kartkę w zespole gości zobaczył Maciej Orłowski. Przewaga zawodnika, ambicja i waleczność sprawiły, że lublinianie odrobili straty. W 78. minucie samobójcze trafienie w zamieszaniu pod bramką gości zanotował Sebastian Murawski, a 120 sekund później wyrównanie zapewnił żółto-biało-niebieskim Wojciech Błyszko.

BAS

Motor Lublin – Radunia Stężyca 2:2 (0:2)

Motor: Madejski – Michota, Błyszko, Cichocki, Rozmus (46 Moskwik) – Sędzikowski (72 Polak), Świeciński, Kołbon (46 Król), Mandrîcenco (46 Fidziukiewicz), Ryczkowski (67 Ceglarz) – Firlej.

Radunia: Tułowiecki – Murawski, Szur, Orłowski – Nowicki (77 Kopania), Baszłaj, Witek, Łuczak, Stępień (73 Surdykowski), Kuźniarski – Retlewski (50 Szuprytowski).

Bramki: 0:1 Retlewski 10, 0:2 Stępień 25, 1:2 Murawski 78 samob., 2:2 Błyszko 80. Żółte kartki: Cichocki, Mandrîcenco, Michota – Szur, Baszłaj, Kopania. Czerwona kartka: 60. minuta Orłowski (R.) – za faul taktyczny. Sędziował: Paweł Kukla (Kraków). Widzów: 2500.

News will be here