Wyczołgał się z ognia

Płomienie szybko trawiły drewniany dom. 65-latek w ostatniej chwili zdołał się wyczołgać z płonącego budynku. Potem upadł i stracił przytomność. Ciężko poparzony trafił do szpitala. – Jego ciało było jak jedna wielka rana. Nigdy też nie zapomnę tej ognistej łuny w ciemnościach – mówi jedna z mieszkanek Sielca.

– Było przed godziną 23, gdy usłyszałam wybuch. Nie wiedziałam, co się stało – opowiada mieszkanka Sielca. – Boso wybiegłam z domu. Od strony łąk zobaczyłam ogromną łunę i słup dymu. Wstrząsający widok: wszędzie ciemność, a w oddali ta ognista łuna. Po chwili zadzwonił do mnie znajomy. Mówił, że u sąsiada się pali. Wsiadłam w samochód i tam pojechałam. To, co zobaczyłam, było przerażające. Drewniany dom zmienił się w jeden ogromny płomień. Ogień buchał wszędzie. Sąsiad leżał na podwórku. Nie ruszał się. Wyglądał, jakby nie żył. A jego plecy… Straszny widok: jedna wielka rana. Strażacy byli już na miejscu. Jedni zajmowali się poparzonym sąsiadem do czasu przyjazdu karetki. Pozostali uwijali się przy gaszeniu pożaru. Schodzili się ludzie, wokół krążył śmigłowiec. Strażacy dość szybko ugasili ogień, ale dom doszczętnie spłonął, rozpadł się jak kartonowe pudło. Sąsiada zabrało pogotowie. Mieszkał samotnie. Nie wiadomo, co z nim będzie…
Strażaków wezwał jeden z okolicznych mieszkańców. Mł. bryg. Wojciech Chudoba informuje, że gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce, drewniany dom był już całkowicie objęty ogniem. Potwierdza, że jego właściciel znajdował się poza budynkiem. 65-letni mężczyzna zdołał wyczołgać z płonącego domu. Potem upadł i stracił przytomność. Miał poparzone plecy, głowę, twarz, szyję, pośladki, nogi. Strażacy, którzy byli na miejscu przed załogą karetki, pierwsi udzielili pomocy poszkodowanemu.
– Akcja gaśnicza trwała dwie i pół godziny – mówi mł. bryg. Chudoba. – Uczestniczyły w niej dwa zastępy Państwowej Straży Pożarnej i dwa zastępy Ochotniczych Straży Pożarnych, w sumie 22 osób. Po ugaszeniu pożaru rozebrano stalowe części budynku, który nie nadaje się do zamieszkania.
65-latek w stanie ciężkim został przewieziony do chełmskiego szpitala. Najpierw trafił na SOR, potem na Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Doznał rozległych poparzeń ciała. Nad ranem miał zostać przetransportowany do szpitala w Łęcznej, specjalizującego się w leczeniu oparzeń.
Policjanci prowadzą czynności, które wyjaśnić mają okoliczności zdarzenia. Pożar prawdopodobnie wybuchł wewnątrz mieszkania, a jego przyczyną mogło być zaprószenie ognia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w domu 65-latka odcięty był prąd.
– Ten pan mieszkał samotnie w starym, drewnianym domu – mówi jeden z naszych rozmówców. – Nie wadził nikomu, czasem wypił. Uciekając z płonącego domu, uratował sobie życie, ale ile się teraz nacierpi. Oby z tego szybko wyszedł. (mo)

News will be here